Czeskie przedgórze karkonoskie
-
DST
73.80km
-
Teren
73.80km
-
Czas
05:56
-
VAVG
12.44km/h
-
VMAX
58.00km/h
-
Temperatura
5.0°C
-
Kalorie 4317kcal
-
Podjazdy
700m
-
Sprzęt KTM
-
Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 14 maja 2014 | dodano: 25.05.2014
Po krótkiej rozgrzewkowej pętelce przed dwoma dniami postanowiłem na poważnie przyatakować okoliczne pagóry. Wystartowałem zatem z Lubawki na czeską stronę. Zaraz po starcie przypomniało mi się, że nie mam zapasowej dętki, bo ta właśnie jest na moim przednim kole po kapciu jakiś czas temu. Ale co tam :-) Dzisiaj nie będę miał pecha, objadę na tym co mam. Jakieś 5 km dalej życie weryfikuje mój hurra-optymizm. Tylne koło zaczyna się ślizgać, zatrzymuję się, patrzę - oczywiście kapeć :-/ Szybki rzut oka na mapę - do najbliższego większego miasteczka kolejne 5 km. Dotarłem do niego na 3 dopompowania. Stoję pod planem miasta i tablicą informacyjno-reklamową i szukam jakiegoś cyklo-serwisu - ani śladu :-( Zahaczam jakąś czeską obywatelkę z przekonaniem, że przecież każdy statystyczny Czech jeździ na rowerze i gdzieś go pewnie serwisuje i pytam o jakiś serwis w pobliżu, albo chociaż sklep rowerowy. W pośpiechu odpowiada mi, że ona nie stąd. No dobra... chwilę później nadciąga kolejny "knedel", więc zapytuję. Ten chwilę przygląda się mojej oponie i mówi, że serwis jest, ale na drugim końcu miasta a poza tym to otwarty dopiero od 14.00. Ale że on akurat jeździ na rowerze (jakoś mnie to nie dziwi) i jak z nim podejdę to mi da swoją dętkę. Kilka minut później otrzymuję co potrzebuję + jeszcze jedną na wszelki wypadek. Gdy mówię, że z chęcią mu za te dętki zapłacę, Czech twierdzi, że jak on będzie miał kłopoty gdzieś po polskiej stronie to wtedy mu pomogę i gotówki nie przyjmuje. Życzliwy to naród choć czasem zrozumieć ich "śmieszny" język to (co najmniej dla mnie) wyższa szkoła lingwistyki ;-)
Szybka podmiana gumy i dalej w drogę. Z Zacleru wyjeżdżam żółtym a następnie zielonym szlakiem turystycznym na przełęcz Vizov, gdzie przy schronisku Hubertus robię sobie przerwę na podziwianie widoków.
Szybka podmiana gumy i dalej w drogę. Z Zacleru wyjeżdżam żółtym a następnie zielonym szlakiem turystycznym na przełęcz Vizov, gdzie przy schronisku Hubertus robię sobie przerwę na podziwianie widoków.
Schronisko Hubertus
Panorama ze schroniska Hubertus na Mravenecnik (1005 m.)
Mravenecnik z przełęczy Vizov
z Przełęczy Vizov na polską stronę
Dalej podjazd na Mravenecnik (1005 m.n.p.m.) przez Rychorski Krzyż a po drodze w lusterkach widać zalew Bukówka.
Z Rychorskiego Krzyża piękne widoki na pogranicze polsko-czeskie: Góry Kamienne, Broumowskie Ściany i Góry Stołowe ze Szczelińcem w tle po prawej.
A na zjeździe z Mravenecnika widać już Karkonosze
- Dalej wygodną szutrową drogą zjazd do Horni Alberice, skąd następnie początkowo asfaltowy a później szutrowo-asfaltowy podjazd (szlak czerwony) na przełęcz Cestnik. A tam przez chwilę intrygują mnie pewne... odgłosy :-D Dobywały się one z niewielkiego zagajnika jakies 50 m ode mnie. A było to coś pomiędzy skrzeczeniem a szczekaniem :-/ Ptak to to nie był, bo było zbyt doniosłe i mocne... na psa też nie brzmiało. Nie znam się na tym, ale wydaje mi się, że mogło to być coś jelenio-łosio-rogaczo-podobnego :-) Po kilku chwilach spędzonych na przysłuchiwaniu się pięknym dzwiękom natury ruszyłem dalej szutrową drogą (cyklotrasa (CT) 25) trawersem Dlouhego Grebena (Długi Grzbiet), na końcu którego szlak mocno odbija w lewo w dół...
- I zaczyna się zabawa:
- Początkowo szutrowa droga, która później przechodzi w asfalt (uwaga szlaban!). I tutaj cała zabawa by się kończyła, gdyby nie zielony szlak, który przecina tę drogę chwilę wcześniej. Można oczywiście rekreacyjnie zjechać sobie do wioski asfalcikiem, ale można też zrobić to w sportowym stylu, czyli kontynuować downhill ciasnym technicznym singletrackiem po zielonym szlaku! Ten zanim osiągnie dno doliny jeszcze w jednym miejscu przecina wspomnianą asfaltową już drogę. Odcinek do przejechania w 95% (w jednym miejscu wysoki uskok i korzenie, na samym dole jakiś Knedel zrobił przydomowe gruzowisko).
- Odcinek najbardziej emocjonujący na całej trasie, godny polecenia każdemu cierpiącemu na niedobór adrenaliny :-))
- Na blacie już ponad 30 km a "do domu" ponad drugie tyle :-/ Znalazłem się w Hornym Marsovie, czas na kolejny podjazd tym razem CT 26 aż do granicy lasu. Początkowy odcinek asfaltem, później szutr... do podjechania tylko dla największych twardzieli (na tym odcinku akurat całkiem nieźle się z moim KTMem prowadziliśmy ;-)). Dalej CT 26 to asfaltowa droga wzdłuż zboczy Rychor, początkowo płasko, następnie umiarkowanie pod górę, później w dół i tak kilka razy aż do Kamiennego Mostku w Bystricy (znany niektórym z Was z wiosenno-zimowej wyprawy na Rychorską Boudę). Stamtąd kontynuacja CT 26 w kierunku bunkrów Strachelberg (również znane z powyższej wyprawy) i odbicie z powrotem do Zacleru. Tam krótka przerwa na ser smażony i powrót do Polski przez przejscie graniczne Zacler-Niedamirów. Stamtąd już asfalty w kierunku Lubawki i ucieczka przed nadchodzącą burzą (na szczęście udana - przeszło bokiem :-))
tęcza nad zalewem Bukówka
Kategoria Broumov / Ardspach / Teplice